Niosłem kolejną ofiarę do mojej kryjówki. Uwielbiam moje życie samotnika. Chociaż... Czasem wolałbym mieć partnerkę, albo przyjaciela... KOGOKOLWIEK. Chcę towarzystwa kogoś zaufanego... Zakopałem zdobycz i pobiegłem do Drogi Grzmotu. Przebiegłem na tereny klanu Wiatru. Idioci, życie stadne nie jest cudowne. Pobiegłem do czterech drzew i okrążałem je, próbując polować. Nagle napadł mnie jakiś kot.
- Co tu robisz? - warknął.
- Ups. To twój teren? Nie zauważyłem. - uśmiechnąłem się wrednie i przewróciłem go. Machnąłem łapą i podrapałem kocura.
- Wracaj do siebie! - krzyknął strosząc futro.
- Bo co? Bo takie słabe coś jak ty mi każe? Hahaha! - zaśmiałem się i uśmiechnąłem. - Będę robił co chcę, głupi kociaku. - mruknąłem i nastroszyłem futro.
<Ktoś? :>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz