Patrolowałam granice, gdy nagle spotkałam nieznajomego kota. Wyglądał na nie więcej, niż dziesięć księżyców. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie pachniał żadnym klanem.
- Gdzie zgubiłeś swój klan? - spytałam oschle.
- Odszedłem z księżyc temu. - powiedział dumnie, szczycąc się tym, że przeżył tyle sam.
- Kim jesteś? Samotnikiem? Pieszczochem dwunogów? Nie potrzebujemy tu takich. - warknęłam ostrzegawczo, ale stałam nadal rozluźniona.
- Ja? Pieszczochem dwunogów? - splunął. - Jestem Firepaw. Odszedłem od dawnego klanu, bo nikogo tam nie lubiłem. Nigdy nie zamierzam pójść do dwunogów, nawet za życie. - dodał.
- Ile ty w ogóle masz księżyców? Jak taki maluch sam przetrwał? - zadawałam dużo pytań, ale powoli się do niego przekonywałam.
- Mam 8 księżyców, a jedzenie jakoś nie jest trudne do zdobycia. - przewrócił oczami.
- Chciałbyś może do mnie dołączyć? - spytałam z powagą w głosie.
- Hmm... - mruknął. - No... Dobrze. - powiedział po chwili.
- Chodź, musisz trochę potrenować, a potem pokażę ci tereny.
<Firepaw?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz